czwartek, 25 kwietnia 2024 19:42
Musisz to zobaczyć!
Reklama

Wywiad z radomszczańskim fotografem Włodzimierzem Tyczyńskim, autorem wystawy „TRANSYLWANIA SIEDMIOGRODEM ZWANA”

Zapraszamy na wywiad z radomszczańskim fotografem Wojciechem Tyczyńskim, autorem wystawy „TRANSYLWANIA SIEDMIOGRODEM ZWANA”
Kliknij aby odtworzyć

  Dziś przedstawiamy Państwu rozmowę z niezwykłym radomszczańskim fotografem Włodzimierzem Tyczyńskim z radomszczańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Jak zaczęła się jego przygoda z aparatem?

  Moja przygoda z fotografią zaczęła się ponad 50 lat temu. Już w szkole podstawowej zacząłem bawić się fotografią, a to dlatego, że w domu, odkąd pamiętam, zawsze były dwa aparaty. Jeden z nich to była m.in lustrzanka dwuobiektywowa Rolleicord. 

  Tak to się jakoś zaczęło. Na początku była to fotografia typowo rodzinna, a z czasem sięgałem po jakieś nowe wzorce i zająłem się fotografowaniem głównie pejzaży. Fotografuję w zasadzie wszystko, ale pejzaż jest tym, od czego zaczęła się historia fotografii. Wbrew pozorom, pejzaż nie jest wcale taką prostą gałęzią fotografii. Wymaga dużego doświadczenia i wielu lat nauki. 

  Pejzaż to nie tylko lasy, łąki itd. Pejzaż to również m.in. miasta, więc jest to bardzo szerokie pojęcie i wiele się w nim mieści – mówi Włodzimierz Tyczyński, Towarzystwo Fotograficzne im. Edmunda Osterloffa w Radomsku. 

  Czy okolice powiatu radomszczańskiego mają coś, co warto uchwycić aparatem?

  Oczywiście. Był to rok chyba ‘94, kiedy Karol Walaszczyk reaktywował radomszczańskie Towarzystwo Fotograficzne i od ‘95 roku zaczął wspólnie z Nadpilicznymi Parkami Krajobrazowymi robić plenery w okolicach Radomska „Natura i Krajobraz”. To bardzo długo się ciągnęło, bo już Karola nie było, ale jego następcy również ten temat kontynuowali. 

  Zdecydowanie pozwoliło to poznać tereny wokół Radomska i okazało się, że są to tereny bardzo ciekawe. Oczywiście trzeba tutaj pamiętać, że dobry pejzaż to przede wszystkim odpowiednia pora roku, odpowiednia godzina w ciągu dnia czy odpowiednia atmosfera i dlatego też nie zawsze jest tak, że fotografujemy tak, jakbyśmy chcieli. 

  Wokół Radomska mamy wiele ciekawych miejsc. Mamy Wartę i Pilicę, jest tak naprawdę ogrom możliwości do pokazania w swojej twórczości.

  Jak obserwuje Pan zmiany w fotografii, to jak ona się zmieniała od czasów, kiedy Pan zaczynał? 

  Zmieniła się bardzo. Fotografia analogowa to wiadomo, że zdjęcia robiło się na negatywach. Efekt był trudny do przewidzenia. Na samym początku nauki były bardzo trudne, bo po pierwsze nie było dostępu do książek. Bardzo trudno było dostać jakąkolwiek książkę o fotografii. Poza tym zrobiło się negatyw jeden czy dwa, a wywoływały się w wolnym czasie, czasem po kilku miesiącach. Musiałem zapamiętać, jakie parametry ustawiałem i oceniałem negatyw, czy był dobrze naświetlony, czy też może nie. 

  W tej chwili, w dobie fotografii cyfrowej jest to o wiele prostsze, ponieważ robi się zdjęcie i od razu na ekranie aparatu widać, czy zdjęcie jest prawidłowo naświetlone, więc ta nauka jest o wiele szybsza. Drugi aspekt jest taki, że w tej chwili wpisuje się w wyszukiwarkę hasło dotyczące danego zagadnienia w fotografii i znajdujemy dziesiątki artykułów na ten temat, w związku z czym ta nauka jest o wiele prostsza.

  Dawniej, kiedy fotografia była analogowa, fotografujących osób było mało. Spotykaliśmy się na różnego rodzaju plenerach, zbieraliśmy doświadczenia. Teraz, w dobie fotografii cyfrowej, okazało się, że nieporównywalnie więcej osób fotografuje, bo fotografia jest prostsza, łatwiej się nauczyć i to jest fantastyczna rzecz, ponieważ wielu ludzi, którzy nie radzili sobie z techniką, w przypadku negatywów okazuje się, że mają bardzo ładne spojrzenie i potrafią robić piękne zdjęcia. 

  Jak wyglądały prace nad stworzeniem Pańskiej wystawy? 

  Zdjęcia znajdujące się na tej wystawie były robione w latach 2018/2019. Wtedy jeździłem na plenery z fotoklubem toruńskim i wybraliśmy się do Transylwanii. W ciągu tych dwóch lat fotografowaliśmy dwa oblicza Transylwanii. W jednej dominowały klasztory, wioski obronne. W drugiej części to bardziej góry, jeziora, wodospady i zamki. Pozwoliło to pobawić się fotografią.

  Niestety, jeśli chodzi o plenery, to musimy fotografować w takich warunkach, w jakie zastaniemy, dlatego być może nie wszystkie zdjęcia są takie, jakie być powinny, bo nie mamy na to wpływu, że np. pada deszcz. Podczas deszczu również można robić zdjęcia, wybiera się inne tematy, inaczej się kadruje. 

  Pokazujemy na tych zdjęciach ciekawe tereny. Szczerze mówiąc, chętnie powróciłbym do Rumuni, ale wiadomo, jaka jest teraz sytuacja – podsumowuje Włodzimierz Tyczyński, Towarzystwo Fotograficzne im. Edmunda Osterloffa w Radomsku. 

  Wystawę „TRANSYLWANIA SIEDMIOGRODEM ZWANA” można podziwiać w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Radosmku.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
News will be here
Ogłoszenia
Reklama
Napisz do nas
Reklama
test