środa, 15 maja 2024 00:51
Musisz to zobaczyć!
Reklama

Uczniowie trafili do więzienia

Uczniowie Zespół Szkół Ponadpodstawowych nr 1 w Bełchatowie wzięli udział w nietypowych zajęciach na terenie Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim.
Uczniowie trafili do więzienia

Autor: fot. Powiat Bełchatowski

W zajęciach wzięli udział uczniowie z klas I i II ZSP nr 1. Po przejściu procedur bezpieczeństwa uczniowie zostali wpuszczeni na teren aresztu. Młodzież zwiedziła sale widzeń i więzienną bibliotekę. Na każdym kroku uczniowie napotykali na kraty, elektronicznie otwierane drzwi i funkcjonariuszy służby więziennej pilnujących porządku.

Zaskoczenie wśród młodzieży wywołała ciasna cela z małym, wąskim oknem, trzema pryczami i aneksem toaletowym. Nieprzyjemne wrażenia na uczniach wywarły również informacje o życiu osadzonych. Pobudka więźniów już o 6 rano, jedna godzina spaceru na świeżym powietrzu dziennie, pozwolenie na tylko jeden dziennie pięciominutowy telefon do bliskich czy widzenie się z nimi dwa razy w miesiącu po 60 minut i to wszystko pod warunkiem dobrego sprawowania, to kolejne zaskoczenia. Jednak największa lekcja jakiej mieli doświadczyć była jeszcze przed nimi. 

Uczniowie zgromadzili się w sali, gdzie więźniowie z uzależnieniami odbywają terapie. Tutaj spotkali się z jednym z osadzonych. 31-letnim bełchatowianinem, który od 5 lat odsiaduje wyrok za zabójstwo. Historia mężczyzny zaczęła się już w gimnazjum gdzie pierwszy raz spotkał się z alkoholem, dopalaczami i narkotykami. Wspominał on swoją szkołę, „Energetyk”, w której czuł się gorszy z powodu niezamożności jego niepełnej rodziny, braku drogich ciuchów i gadżetów.

Okres handlowania narkotykami przyniósł mu korzyści materialne jednak jak sam podsumował to co wydarzyło się później nie jest warte żadnych pieniędzy. Pod wpływem odurzających substancji i w efekcie rożnych perypetii w życiu osobistym zabił drugiego człowieka.

Zaapelował do swoich słuchaczy, by nigdy nie poddawali się presji, by czegoś spróbować. Dealerzy mają swoje sposoby na „zachętę” i „przynętę”, mówił. Podkreślił, żeby nie wstydzić się prosić o pomoc rodziców czy nauczycieli. Osadzony przyznał, że najgorszy jest brak kontaktu z bliskimi, a jednocześnie konieczność obcowania z innymi, wrogo nastawionymi więźniami. Świadomość, że potrwa to jeszcze 20 lat, jest mocno przygnębiająca i beznadziejna. Piotr jest jednak wdzięczny terapeutom więziennym za wsparcie. Obecnie sam pomaga innym osadzonym w tzw. terapii 12 kroków AA.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Ogłoszenia
Reklama
Napisz do nas
Reklama
test