- W bełchatowskiej kopalni wdrożono wiele działań służących ograniczeniu ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Jak to wygląda w praktyce?
Z powodu pandemii koronawirusa oraz konieczności wprowadzenia przygotowanych przez administrację rządową zasad bezpieczeństwa, w Kopalni Bełchatów zastosowaliśmy wiele środków ostrożności. Jednym z nich jest systematycznie prowadzona dezynfekcja najbardziej newralgicznych miejsc. W tym celu kupiliśmy do tej pory ponad 44 tysiące litrów płynu do dezynfekcji ciała oraz prawie 15 tysięcy litrów płynu do dezynfekcji powierzchni. Ponadto każdy pracownik otrzymał 2 dozowniki o pojemności 100 ml z płynem oraz 1 dozownik o pojemności 250 ml. Dozowniki są na bieżąco uzupełniane, zgodnie ze zgłaszanymi potrzebami. Płyn do dezynfekcji rąk jest też w dozownikach w szatniach/łaźniach, a także w budynkach administracyjnych. To jednak nie wszystko. Jednym z priorytetowych działań, z uwagi na specyfikę naszej pracy, jest wyposażenie pracowników w środki ochrony indywidualnej. Dotychczas kupiliśmy prawie 500 tysięcy maseczek, prawie 500 tysięcy par rękawiczek, prawie tysiąc kombinezonów i przyłbic. Zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest zarówno zapewnienie pracownikom środków ochronnych, jak i zwrócenie szczególnej uwagi na zagadnienia higieny, czyli czystości stanowisk pracy oraz miejsc, w których pracownicy często przebywają.
- W kopalni wdrożono również procedury zdalnego mierzenia temperatury ciała pracowników wchodzących do zakładów pracy. Na czym to polega?
Codziennie odbywa się pomiar temperatury u wszystkich przebywających na terenie zakładu pracowników. Pomiar jest przeprowadzany dwa razy w ciągu każdej zmiany za pomocą czterech kamer termograficznych ustawionych w szatniach w Chabielicach i Rogowcu, a także w budynku dyrekcji. Kamery automatycznie alarmują, gdy ktoś przechodzący przed obiektywem, ma podwyższoną temperaturę. Poza tym kierownicy działów oraz osoby przez nich wyznaczone dokonują pomiaru za pomocą termometrów bezdotykowych.
- Już jakiś czas temu, zgodnie z zaleceniami rządowymi, w wielu firmach wprowadzono nowe zasady organizacji pracy, polegające m.in. na ograniczeniu spotkań lub poleceniu pracy zdalnej. Czy w takim zakładzie, jakim jest bełchatowska kopalnia, jest to możliwe?
W przypadku zakładów górniczych scenariusz ich zamknięcia lub całkowitego postoju nie jest brany pod uwagę. Dlatego robimy wszystko, co w naszej mocy, by koronawirus w kopalni się nie rozprzestrzeniał. Ograniczyliśmy do minimum wszelkiego rodzaju odprawy, spotkania i narady, stale informujemy pracowników, jak powinni się zachowywać. Systematycznie rozwieszamy plakaty informujące o zagrożeniu, zgodne z wytycznymi i ogłoszeniami resortu zdrowia. Codziennie odbywają się posiedzenia zespołu awaryjnego, który decyduje o dalszym postępowaniu wewnątrz zakładu, wprowadzaniu ograniczeń i zmian w zakresie organizacji pracy oraz zapewnieniu właściwej ilości środków ochrony osobistej i dezynfekcji.
Aby zapobiegać nadmiernemu gromadzeniu się pracowników w szatniach hakowych, szczególnie na początku i końcu pierwszej zmiany, wprowadziliśmy harmonogram korzystania z tych pomieszczeń. Zależy nam na tym, aby maksymalnie izolować od siebie poszczególne zespoły pracowników, których skład, ze względu na zagrożenie epidemią, pozostaje niezmienny. Chodzi o to, by w razie wykrycia podejrzenia infekcji, jak najmniej osób musiało ponosić epidemiczne konsekwencje prewencji - jak np. kwarantanna.
- Co, Pana zdaniem, ma kluczowe znaczenie dla zapobiegania rozprzestrzeniania się koronawirusa w takim zakładzie pracy, jakim jest kopalnia węgla brunatnego?
Myślę, że najwięcej zależy od świadomości samych pracowników. Każdy musi respektować nowe zasady i robić wszystko, by minimalizować ryzyko na tyle, na ile jest to możliwe w kopalnianych realiach. Izolacja, zachowanie odstępu między ludźmi jest kluczowe.
Bełchatowscy górnicy już nie raz dali świadectwo tego, że potrafią jednoczyć się w trudnych sytuacjach. Dlatego wierzę, że i teraz, w obliczu epidemii koronawirusa, możemy wzajemnie na sobie polegać.